poniedziałek, 14 kwietnia 2014

01x07



Oczami Lilith.
Kolejne dni były raczej zwyczajne. Ian robił mi śniadania i kolacje, zawsze o punkt czternastej był obiad. On upijał się, a raczej próbował każdego dnia. A ja zamykałam się w pokoju cicho popłakując. Tęskniłam za rodziną nie ważne jaka ona była. Mama, która wiecznie marudzi na nasze zachowanie. Ojciec, który nie lubi się nami interesować. Scotty, który jest najukochańszym, a jednocześnie najwredniejszym bratem na świecie, Cindy, która doprowadza mnie czasem do szału i dwa małe stworki za którymi tęsknię najbardziej. Są też przyjaciele, których tak bardzo kocham. Tego ranka jak zwykle poczułam zapach naleśników. Ian dobrze wiedział że je uwielbiam. Wzięłam szybki prysznic, umyłam zęby i związałam włosy w warkoczyk. Zanim opuściłam łazienkę umalowałam się. W pokoju ubrałam na siebie jeansowe spodnie i czarną bokserkę, której tak bardzo nie lubiłam. Zbiegłam na dół po schodach i wbiegłam do kuchni z lekkim uśmiechem na twarz. 
- Cześć. - rzuciłam w jego kierunku i usiadłam przy blacie, od razu sięgnęłam po sok pomarańczowy, a na moim talerzu wylądował naleśnik.
- Hej. Coś nie tak? - spytał, a ja uśmiechnęłam się nieco entuzjastyczniej. Złapałam za cukier i obsypałam nim słodki placek. 
- Nie tak? Jem śniadanie, zrobione przez faceta który mnie porwał. Wszystko w porządku. - wzruszyłam ramionami i zaczęłam jeść śniadanie. Jadłam w milczeniu, po chwili zostałam w kuchni sama. Każdemu z nas potrzebna jest chwila samotności. Śmierć Ruby wpłynęła dobrze na atmosferę w domu. Może nie jest idealnie. Nie jemy razem posiłków, nie oglądamy rodzinnych komedii i nie spędzamy wieczorów na długich rozmowach o życiu. Ale bynajmniej staramy się nie wchodzić sobie w drogę. Jeśli jest to w ogóle możliwe. Skończyłam śniadanie i wrzuciłam naczynia do zlewu. Przeszłam do salonu, był pusty, co oczywiście mnie zdziwiło. Dałabym sobie rękę uciąć że właśnie tu udał się Ian. Wzruszyłam lekko ramionami i spojrzałam w stronę schodów. Drzwi pod nimi były uchylone. Wiedziałam że nie powinnam tam wchodzić ale moja ludzka ciekawość zwyciężyła. Starałam się być cicho, ale nie było to łatwe. Gdy zeszłam na dół Ian już na mnie patrzył. Paliło się tu tylko jedne światło, a w jego zasięgu siedział cały we krwi chłopak.
- Przyszłaś zobaczyć kto nas odwiedził, Lilith? - głos Iana wcale nie był miły, wręcz przeciwnie było w nim tyle jadu. Chciałam odwrócić się na pięcie i uciec, ale gdy tylko o tym pomyślałam, podszedł do mnie w wampirzym tempie i ściągnął całkowicie na dół. Gdy staliśmy przed naszym "gościem" nadal mnie nie puszczał. Nieco mocniej zacisnął dłoń na moim ramieniu przez co skrzywiłam się z bólu, ale nie był tym jakoś zbytnio zainteresowany.
- To pies Klausa, wyobrażasz sobie że ten dziwak zamierzał nas sprawdzać. Masz ochotę go zabić? Czy sam mam się tym zająć? - w jego oczach błyszczało coś, coś co widzi się w oczach zabójców w tych kryminalnych filmach. Chyba oszalał jeśli sądził że potrafiłabym kogokolwiek zabić!
- Racja, ja się tym zajmę. - jak on to robi że słyszy moje myśli?! Odepchnął mnie na bok bezceremonialnie i bez mrugnięcia okiem oderwał głowę mężczyźnie. Ciarki przeszły przez całe moje ciało. A oczy za szczypały mnie od napływających łez, które na siłę próbowałam trzymać w sobie.
- Wracaj na górę. - zażądał, a ja nie zamierzała się sprzeciwiać, puściłam się biegiem na parter, a potem od razu wbiegłam schodami na piętro, prosto do swojego pokoju. Zatrzasnęłam za sobą drzwi, schowałam się cała pod kołdrą, chowając pod nią każdy kawałek ciała. I dopiero teraz pozwoliłam sobie na łzy. I to takie dziwne że zaledwie kilka dni temu, zanim zabił Ruby myślałam że jest w nim nutka człowieczeństwa. Która zapewne już dawno opuściła jego chory rozum. Wtuliłam się w jedną z poduszek i siląc się na dyskrecję, płakałam dalej. Nie wiedziałam o czym mam myśleć, gdyż czułam że cały czas siedzi w mojej głowie i nijak mogłam go stamtąd wyrzucić. Byłam bezsilna. W naszej dwójce to ja byłam ofiarą.

Oczami Iana
Wiedziałem że to całe przedstawienie będzie dla niej zbyt wstrząsające, ale powinna wiedzieć że piwnica jest miejsce do którego nie wolno jej wchodzić. Spojrzałem na głowę, która poturlała się po ścianę i w wampirzym tempie podszedłem do niej i podniosłem za włosy. Wilkołaki nie powinny się tu kręcić, nie ważne czy przysłał je tu Klaus czy nie. Położyłem głowę na kolana wilkołaka, a potem po prostu podpaliłem jego ciało, nie miałem czasu na zabawianie się z jego zwłokami w jakieś zakopywanie. Wytarłem dłonie w szmatkę w kuchni, a potem udałem się na górę. Słyszałem jak Lilith płaczę. Nie żeby zrobiło mi się jej przykro, ale to było dość denerwujące. Otworzyłem drzwi do jej tymczasowej sypialni bez zaproszenia i podszedłem do łóżka, na którego skraju zasiadłem.
- Nie płacz. - wydusiłem w końcu z siebie i ściągnąłem z jej głowy kołdrę. Płakała, a jej cała twarz zalana była czarnymi zaciekami.
- Chciałem po prostu uświadomić Cię że nie wolno Ci tam wchodzić. Jejku! Kobiety zawsze musza wtykać nos w nieswoje sprawy. - lubiłem narzekać, ale taka była już moja natura. Położyłem się obok dziewczyny i podłożyłem sobie dłonie pod głowę. Widziałem jej zdziwienie, było to dość komiczne, zupełnie tak jakby nigdy nie leżała obok mężczyzny. Westchnąłem ciężko.
- Mogę zadać Ci pytanie? - spytała nieśmiało, a ja już znałem jego treść, nie była zadowalająca ale zgodziłem się, skinięciem głowy.
- Dlaczego taki jesteś? - zamknąłem oczy, jednak słyszałem ze dziewczyna podnosi się do pozycji siedzącej, czułem też że przygląda mi się uważnie. 
- Zmieniłem się w wampira rok przed moim rodzeństwem. Przeżyłem wojnę, to ona kształtuje ludzką psychikę. Po powrocie do domu miałem poślubić niejaką Clementine Forbes, wyglądającą zupełnie tak samo jak Twoja urocza ciotka Caroline. Jedna zdradziła mnie z Thomasem Fellem. Zabiłem ich obydwóch. Przez wiele lat żyłem w samotności. Co jakiś czas odwiedzając moja rodzinę, jestem inny i to chyba wpłynęło na to że nigdy nie połączyliśmy się w pełną rodzinę na dłużej. Dopiero w czasach Twojej matki wróciłem do Mystic, myślałem że na chwilę, ale kiedy ją poznałem wiedziałem że zostanę tam na stałe. Dla niej.

Retrospekcje rok 2012.
Siedziałem na jednym z foteli przyglądając się jak ogień obejmuje swoimi językami spore kawałki drewna w kominku. Odkąd mieszka z nami wampirza Emily, siostra Eleny. Jermey jej ludzki brat oraz sama ona która od niedawna znów jest człowiekiem kominek zawsze wydziela z siebie to przyjemne ciepło. Juliette dba o ten dom jak nigdy wcześniej.
- Gdzie Damon!? - usłyszałem nad uchem głos nieźle wkurzonej Emily, a moje wargi wygięły się w uśmiech. Wiedziałem że będzie miała z nim problemy. Z facetami naszego pokroju zawsze są problemy. Swoją drogą dziwne że związała się z byłym swojej siostry. Ale w wampirzym świecie wszystko jest możliwie.
- Skąd mam wiedzieć? Może w Grill? - odpowiedziałem spokojnie i dopiłem moja whisky. Wyszła z pensjonatu, a do środka weszła Elena i moje całe przemyślenia poszły na marne. Elena była ze Stefanem, kiedyś też z Damonem, a ja sam, cóż nie wierze w to, ale zakochałem się w niej. Pierwszy raz od chwili gdy tak bardzo kochałem Clementine.
-Musimy porozmawiać. - rzekła rzeczowym tonem, a ja wstałem z miejsca. Podeszła do kominka, wyglądała na rozbitą. Miałem wielką ochotę podejść i ją po prostu przytulić. Jednak powstrzymałem się.
- Nie wiem jak to się dzieje.. Ale nie umiem nie myśleć o Tobie Ian. Kocham Cię, kocham jak nikogo wcześniej. - te słowa wywołały na mojej twarzy wielki uśmiechem, a potem podszedłem do ludzkiej dziewczyny i po prostu złączyłem nasze usta w pocałunek. Kochaliśmy się całą noc korzystając z tego iż Emily zabrała Damona i Stefana na polowanie, a Jeremy jak zwykle siedział u Bonnie. Gdy rano otworzyłem oczy, nie było jej przy mnie, jednak nadal czułem zapach jej ciała. Wiedziałem że musimy się spotkać. Ubrałem się czym prędzej, a potem udałem się do domu Bonnie. Gdy nie było jej u nas siedziała u Bon Bon, swojej najlepszej przyjaciółki. Zapukałem kilkukrotnie, przez chwilę nikt nie otwierał, a gdy złapałem za klamkę i otworzyłem drzwi za nimi stanął zdeterminowany Jeremy.
- Jest Elena? - spytałem formalnie choć czułem jej zapach, jej, Bonnie jak i Matta.
- Jest, ale... Nie wiem jak Ci to powiedzieć... Ian, przyjaźnimy się i... Ach nie będę kręcił. Elena nie chce Cię znać, nie chce Cię widzieć. Masz zniknąć z jej życia. W końcu jest człowiekiem i ma zaznać ludzkiego życia. - zamknął mi drzwi przed nosem, a ja patrzyłem na drewnianą dyktę jak otępiały. Mogłem walić w drzwi i pozabijać ich wszystkich. Ale wystarczały słowa młodego Gilberta bym wyłączył człowieczeństwo i odszedł z Mystic Falls na dobre.

Teraźniejszość.
Skończyłem swoją opowieść i spojrzałem na Lilith kontem oka, wytarła już oczy i miała otwartą buzię, a gdy poczuła że się na nią patrze szybko ją zamknęła.
- Czyli nie jesteś zły do szpiku kości. - skwitowała, a ja wstałem z łóżka i zaśmiałem się gorzko.
- Kiedyś nie byłem kochana, kiedyś. - powiedziałem z lekkim uśmiechem, takim prawie niezauważalnym, a ona szybko złapała za moją dłoń, najpierw spojrzałem własnie na jej rękę, a potem na twarz na której urodził się uśmiech.
- Przecież nie możesz skreślać swojego człowieczeństwa przez moją matkę, jejku wiemy że jest idiotką, ale minęło tyle lat. - przewróciłem oczami, pochyliłem się tak nisko że nasze twarze dzieliły centymetry. 
- Nie próbuj mnie zmieniać Lilith.. - czułem że jej wzrok zjeżdża na moje wargi, mój też na sekundę zjechał na jej. Nie zamierzałem się teraz nad tym zastanawiać, po prostu złączyłem nasze usta w pocałunek.

Rud Zia.
Mam nadzieję że tym wpisem naświetliłam Wam co nie co z życia Iana, nie chce od razu prezentować całej jego kreacji, gdyż wole by było on tajemnicą. 

16 komentarzy:

  1. Genialny rozdział! Masz niezły talent :) Takie pytanko: Czy Lilith wygląda jak Elena? (oby tak, błagam!) :D. Świetna końcówka, tak czekałam i czekałam kiedy się pocałują. Jak widać, opłacało się. Mam nadzieję że kolejny rozdział dodasz szybciej, bo umieram z nudów. :(. Hehs, jeśli mam być szczera to na początku myślałam że to opowiadanie będzie denne (wybacz! mam na myśli fabułę) Ale jak zaczęłam czytać... po prostu FENOMENALNE! Kocham twój blog, aczkolwiek nie podoba mi się nowy szablon...tamten nadawał niepowtarzalnego klimatu.. :>. Zapraszam na moje blogi, liczę na twój komentarz ;):

    http://flare-of-love.blogspot.com/
    http://you-are-the-sun-that-looks-in-my-soul.blogspot.com/
    http://this-kind-of-love-never-dies.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za miłe słowa, mam gotowe następne rozdziały i nowy powinien pojawić się w weekend :) Zobaczymy. I tak Lilith wygląda jak Elena, a Ian jak Damon gdyż jest jego bratem bliźniakiem. Zapraszam do zakładki z bohaterami pierwszoplanowymi i drugoplanowymi. Tak wiem szablon też mi się nie podoba, wykonała go dla mnie jedna z szablonarek, ale cóż :) Czekam na nowy i mam nadzieję że spodoba się nie tylko mi :)

      Usuń
  2. Kurczę bardzo ciekawy rozdział. Wiele się w nim wydarzyło.
    Ian miał dobry "pomysł" aby pokazać Lilith, że nie ma wchodzić do piwnicy. Chyba na razie dziewczyna długo tam nie zawita.
    Kurczę podobała mi się końcówka :D i jak ją pocałował to takie awww. Coś czuje, że Lilith i tak uda się zmienić Iana :D Jestem cholernie ciekawa co będzie dalej.
    Bardzo mi się podoba. Oczywiście obserwuję i dodam bloga do moje listy ukochanych :)
    Pozdrawiam
    Kilulu
    http://wystarczy-zapomniec-o-tym-co-bylo.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Retrospekcje! ♥ No i wiemy ze Elena jest idiotką!
    To było dobre, kocham Lilith, ale Iana bardziej i to że się pocałowali, coś czuje że on na nią leci nie ważne jak się wzbrania i jak ją traktuje coś myślę że będzie żałował swoich czynów, a może już żałuje. Jak zwykle świetnie, czekam na więcej! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jezu ale świetny <333 z niecierpliwością czekam na next ;3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Omg omg cudo ;d bardzo lubie twojego bloga :*
      Zapraszam do siebie www.niebieskookiecudo.blogspot.com

      Usuń
  5. Jak słodko! Ian nie jest takim bezdusznym wampirem za jakiego go uważałam. Jest lepszy i w głębi jego serca tkwi dobro :).
    Ten pocałunek był taki fajny, czekałam na to! Teraz dziewczyna musi wskazać mu drogę, którą ma podążać, nie może być taki zły, dzieki niej stanie się lepszy. Bardziej czuły na ludzką krzywdę.
    Jeszcze ten biedny pies... Jeszcze Lilith to widziała... Nie życze nikomu takich widoków, nie dziwię, że dziewczyna się przez to troszeczkę załamała. chłopak wszedł do jej pokoju, aby ją troche uspokoić, nuby ten płacz go denerwował, ale postanowił do niej pójść. Jest dobry. Wierze w to, pewnie jeszcze wiele zła uczyni, ale w końcu mam taka nadzieje że wyjdzie na prostą!
    Przepraszam za błędy.
    Pozdrawiam!
    Amy ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo podoba mi się ten rozdział ;) Intryguje mnie postać Iana, no. Ale za to fajnie go przedstawiłaś. I Lilith, czuję sympatię do tej bohaterki! Podpisuję się pod komentarz Amy. Niech wyjdzie na prostą ;_; Kto nie kocha szczęśliwych zakończeń? haha, no dobrze, nie będę się rozpisywać i przynudzać o mojej teorii zmiany na dobre. Nope.
    Pozdrawiam serdecznie! *hug*
    ~ Faith

    trybuci-dystryktu-czwartego.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. W końcu znalazłam trochę czasu, żeby poczytać Twojego bloga :) nowy rozdział cudny, z niecierpliwością czekam na nowość ^^
    Zdobyłaś moje serce tą retrospekcją <3
    Pozdrawiam, życzę dużo weny i stałego szkolenia się w pisarskim kunszcie ;*

    http://revange-of-the-dead.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetny blog!! Oby tak dalej!
    Zastałaś nominowana do Libster Award :)
    http://daj-mi-chwile.blogspot.com/
    Zapraszam!

    OdpowiedzUsuń
  9. Czułam , że Ian w głębi siebie jest dobrym mężczyzna :D
    Robi się coraz ciekawiej *.*
    Nie mogę doczekać się kolejnej części :D
    Pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
  10. Lilith, widzę, że dba o siebie skoro podczas jednego pobytu w łazience dwa razy umyła zęby :P Ale to taki drobny błąd, który czasem się u mnie również pojawia, dlatego zanim opublikuję post czekam kilka dni i jeszcze raz poczytam :D
    Aaa... I Ian punktuje u mnie za te naleśniki <3
    Hahahahha! Moment, kiedy dziewczyna stwierdza fakt, że jej matka jest idiotką przebija wszystkie inne... Aaaa..... i ten pocałunek na końcu <3 Nieeee no, jestem ciekawa ciągu dalszego! I serdecznie zapraszam Cię do mnie na kolejny rozdział.
    Pozdrawiam,
    Kinga.

    http://wszystko-ma-swoj-poczatek-i-koniec.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. Zostałaś nominowana do Liebster Award serdecznie zapraszam!
    http://paczka-owocowejlandryny.blogspot.com/2014/04/liebster-award.html
    OL. ;>

    OdpowiedzUsuń
  12. Elenka, grrrry xd Jak ona mogła skrzywdzić mojego Ianka ♥ Ale przynajmniej jest szansa na Lilith i Iana xd No bo chyba epicki pocałunek na koniec rozdziału do czegoś zobowiązuje tak?! Fajnie jest to pokazane, w jednej chwili Ian w dość mało subtelny sposób pokazuje L. że nie powinna wchodzić do środka, a za chwilę łączy ich usta :D HA! Uwielbiam go! I Lili też uwielbiam za nazwanie Eleny idiotką :P Ale wiesz, że ja kocham Lili za całokształt hueheuehue xd Weny xd

    OdpowiedzUsuń
  13. Świetny rozdział <3
    Kocham Lili <3
    Nazwała Elene idiotką xD
    W 100 % procentach się z nią zgadzam ;p
    Czekam z niecierpliwością na kolejne rozdziały ;**
    Weny życzę *.*
    Pozdrawiam Caroline.
    PS Zapraszam też do mnie na nowe rozdziały:
    http://weareasecretcantbeexposed-katherine.blogspot.com/
    http://klaroline21.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  14. Ahh, zakochalam sie w tym opowiadaniu dzieki temu rozdzialowi <3
    Naprawde cudowny, od momentu kiedy Ian poszedl do zaplakanej Lilith bylo tak pieknie, uwielbiam takie akcje :D

    Pozdrawiam i zapraszam do mnie: bolokulu.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń