poniedziałek, 31 marca 2014

01x05



Kochani mała prośba. Jeśli chcecie bym komentowała Waszego bloga to moglibyście komentować też mojego, gdyż ja żadnego spamu nie pomijam, a Wy zapewne nawet nie czytacie mojego opowiadania. To przykre.

Oczami Lilith.
Minęło kilka dni, może kilkanaście, sama nie wiem. Przestałam liczyć. Po prostu nie widziałam w tym większego sensu. Każdy dzień był jak kolejna rozprawa. Co chwilę znajdowały się kolejne dowody, aż w końcu rozwikłają zagadkę i ogłoszą wyrok. Czekałam na ten dzień, choć sama nie wiem dlaczego. Z jednej strony chciałam być tu, bo jak sądził Ian tu mam jak w niebie w porównaniu z tym co mnie czeka. Ale z drugiej strony chce uwolnić się od czarnowłosego. Od kilku dni leżałam w łóżku, nie piłam, nie jadłam. Nie patrzałam nawet na własne odbicie. Moje włosy pokłóciły się ze szczotką, wodą i z szamponem, które zostały w domu. Do tego brak kosmetyków. Opuchlizna po ciosie Iana po woli schodziła, ale siny ślad nadal utrzymywał się na policzku. Jednak nie chodziło o mój wygląd, to był taki protest, którym i tak nie mogłam nic zdziałać. Usłyszałam że ktoś otwiera drzwi do mojej sypialni, więc szybko zamknęłam oczy, wolałam udawać że śpię.
- Nie udawaj. Słyszę Twoje myśli. - usłyszałam jego głos, ale nie dałam za wygraną. Dopiero po chwili gdy usłyszałam że stawia coś metalowego na moim stoliku. Była to taca pełna jedzenia. Nie chciałam jeść.
- Masz jeść, rozumiesz? Głodzenie w niczym Ci nie pomoże. A jeśli dalej będziesz się buntowała, po prostu Cię zahipnotyzuje. Lepiej byś była żywa za kilka dni. - po tych słowach po prostu odwrócił się na pięcie i wyszedł. A ja choć bardzo się powstrzymywałam, pochłonęłam wszystko co mi przygotował i dopiero teraz poczułam burczenie w brzuchu, czyli jeszcze się nie najadłam.

Oczami Iana.
Satysfakcja wyrysowała się na mojej twarzy kiedy usłyszałem że je. Owszem nie troszczyłem się o nią dla przyjemności. Chodziło tu tylko i wyłącznie o interesy. Miała być żywa i moja w tym głowa. Dawałem radę przez całe jej życie, gdy ukrywałem się w cieniu, a teraz miałbym zawieść? Zbiegłem po schodach w ludzkim tempie, a gdy tylko Ruby zauważyła mnie zaczęła marudzić.
- Co jest z tymi nastolatkami? Są tak rozpieszczone i marudne. - cisnęło mi się na usta „jak Ty” ale postanowiłem się nie udzielać, wchodzenie w takie tematy z demonicą było jak walka z wiatrakami. Uratował mnie mój telefon, wibrował cicho w kieszeni moich spodni.
- Tak? - spytałem, a potem w wampirzym tempie znalazłem się przy barku. Dzwonił Klaus, za kilka dni miał odebrać swoje słodkie stworzenie. Jednak informacja jaką mi przekazał zmieniała wszystko.
- Jak to miesiąc? - coś do mnie mówił, ale ja rzuciłem telefonem, dzięki czemu rozsypał się on na kilka kawałeczków.
- Wyobrażasz sobie że każe nam niańczyć ją przez kolejny miesiąc? - byłem tak podirytowany że nawet nie zauważyłem gdy brązowooka znalazła się w salonie. Odwróciłem wzrok, usłyszała wszystko co miała, nie zamierzałem się tłumaczyć. Byłem chyba najmniej zadowoloną osobą w tym pomieszczeniu.
- Czego? - spytałem w końcu gdy usłyszałem jak kaszle by zwrócić na siebie uwagę.

Oczami Lilith.
Miesiąc?! Zamarłam, świetnie! Ale z drugiej strony, jest to czas który można dobrze wykorzystać, może mnie znajdą, uratują i wszystko zakończy się szczęśliwie? Gdy usłyszałam jego warknięcie schowałam dłonie za plecami i zwątpiłam czy powinnam się odzywać, ale od tego jest demokracja, mam prawo głosu.
- Po pierwsze chciałabym poprosić by ktoś udał się po moje rzeczy. No wiecie ubrania, bielizna, buty, bo nie mam żadnych. No i wyposażenie łazienki, nie mam nawet mydła. Może Wam nie potrzebne, ale serio niedługo zacznę gnić i śmierdzieć a Wy to na pewno poczujecie. A po drugie, jestem jeszcze głodna. - zakończyłam swoją wypowiedz i spojrzałam na dwójkę która teraz intensywnie patrzyła na siebie. Byli parą?
- Nie! - usłyszałam dwa głosy na raz. Cóż nie sądziłam że moja prośba jest aż tak tragiczna.
- To znaczy, nie, nie jesteśmy parą. Ruby pojedzie po Twoje rzeczy, a ja coś przygotuje. - rzucił wampir, a ja uśmiechnęłam się usatysfakcjonowana.
- Serio? - spytała blondyna, ale ten już jej nie odpowiedział, jedynie kiwnął głową, a ona zniknęła. A potem sam on też gdzieś zniknął. Złapałam za pilot, usiadłam na kanapie i włączyłam telewizor. Ciekawe skąd wziął się tu taki wypasiony odbiornik. Ale już nie chciałam pytać. Przerzucałam kanały w zastraszającym tempie, aż znalazłam Fashion TV. Usłyszałam ciche jęknięcie, a potem na moich kolanach wylądował talerz z pachnącymi naleśnikami.
- Smacznego. - powiedział swoim lekko zachrypniętym głosem i zajął miejsce po drugiej stronie kanapy. Skąd wiedział że uwielbiam naleśniki?
- Mam swoje źródło informacji. - rzucił tak od niechcenia jakbym wypowiedziała to pytanie na głos, a może wypowiedziała? Zaczęłam jeść moje danie, a oczu nie odrywałam od chudych i pięknych modelek przechadzających się po wybiegu.

Oczami Iana.
Zajęcie Lilith nie należało do najciekawszych, więc skupiłem swój wzrok na czymś za oknem. Były to jedynie drzewa za którymi czaiły się zwierzęta. 
- Po co tu jestem? - usłyszałem cichy i delikatny głos Lilith. Szczerze mogłem powiedzieć że Lilith nie należała do delikatnych osób, ale nie była też twardzielką jaką zgrywała przed innymi.
- Powiedźmy że jesteś moją kartą przetargową. - no bo co miałem niby powiedzieć? Lubiłem straszyć ludzi, choć zazwyczaj z nimi nie rozmawiałem. Ale przecież dziewczyna mogła spędzić jeden dzień w spokoju no nie? Westchnąłem ciężko, wiedziałem że zaraz się odezwie.
- To nie brzmi fajnie, więc mam nadzieję że żartujesz. - ach, ludzie i ich głupie pomysły. Oparłem łokcie o kolana, myśląc chwilę nad odpowiedziom, miało być to coś spokojnego, musiałem nieźle się wysilić. 
- Niestety, dziś nie mam ochoty na żarty. Owszem za miesiąc zmienisz miejsce zamieszkania, ale do domu nie wrócić. Nie wiem czy kiedykolwiek to nastąpi. - no dobra to nie było delikatne. Usłyszałem jak odkłada talerz i od wtedy była cisza.

Oczami Lilith. 
Siedziałam cicho aż do momentu kiedy blondynka rzuciła pod moje nogi torbę. Tak bardzo się ucieszyłam że zapomniałam o tym co oglądałam, co powiedział mi Ian. Chciałam teraz doprowadzić się do porządku. 
Przeniesienie torby było na prawdę trudne, ale w końcu udało się. Wzięłam kosmetyczkę i świeże rzeczy, a potem pognałam do łazienki, nie zamykałam jej. Długi prysznic, potrójne mycie włosów i poczwórne mycie zębów. Dopiero wtedy poczułam się dobrze. Ubrałam bieliznę, uczesałam i wyprostowałam włosy. A na sam koniec wymalowałam się. Teraz mogłam spokojnie wrócić do sypialni i dalej mieszać w torbie. Jak myślałam nie było telefonu, ale mówiąc szczerze, nawet się tego nie spodziewałam. 
Ubrałam na siebie jeansowe spodenki i białą koszulkę z koronką. Miałam też buty, jedne ale miałam, a trampki były nawet okay. Usiadłam na łóżku, a na myśl przyszły mi słowa Iana. Karta przetargowa. Kiedyś, gdy byłam mała marzyło mi się żyć w bogatej rodzinie, by ktoś mnie porwał i chciał za mnie pieniędzy. Nie zdarzyło się, aż do dziś, ale myślę że pieniądze nie będą satysfakcjonującym wynagrodzeniem. Zsunęłam buty ze stóp i położyłam się wygodnie na łóżku. Mimo że całkiem niedawno koczowałam w nim, było już zimne. Wciągnęłam głośno powietrze i mimo iż bardzo walczyłam z łzami, nie udało się. Cierpiałam, to jasne. Przecież nigdy już nie zobaczę Scotta, Cindy, Megan i Sofiana z którym spędziłam tak mało czasu. Teraz było mi nawet szkoda że nigdy więcej nie zobaczę rodziców. A moje przyjaciółki? To było straszne, podciągnęłam nos i wytarłam oczy, czarna smuga została na mojej dłoni, ale nie myślałam teraz o tym. Czułam okropną samotność, nie umiałam tego powstrzymać mimo iż postarzałam sobie jaka to powinnam być twarda. Jednak w tej sytuacji było to ciężkie do pojęcia. Miałam ochotę wstać i ich po prostu zabić.
- Nawet o tym nie myśl laleczko. - usłyszałam głos Ruby i podniosłam się z miejsca wycierając policzki z łez. Spojrzałam na nią lekceważąco, cóż jeśli byłam cenna jako żywy okaz. Nie miałam się czego bać, chyba. 
- Czego chcesz? Myślę że wystarczająco uprzykrzacie mi życie. - rzuciłam w jej kierunku, a ta zaśmiała się gorzko. Albo na prawdę była taka paskudna, albo przybrała sobie maskę pani Złej. Najwidoczniej to usłyszała, gdyż złapała za moje gardło i cisnęła mną przez cały pokoju. A gdy udało mi się podnieść, zacisnęła dłonie na moich ramionach i wręcz wgniotła mnie w ścianę.
- No zabij mnie! Tylko na to czeka! - wykrzyczałam i chyba były to moje ostatnie słowa.


Rudzia.
Mam nadzieję że nie jest tragicznie. Nawet nie chce tego czytać, bo czuje że wszystko bym zmieniła, wybaczcie. Musiałam to podzielić na kilka części "Oczami" ale to się już więcej nie powtórzy. Pozdrawiam. 

14 komentarzy:

  1. Hej :) Świetny rozdział,ten Ian jest jakiś psychiczny o.O Ale ogólnie bardzo fajnie się czyta, czekam na nn ;) Życzę Ci dużo weny i zapraszam do mnie na rozdział IV i-jego-zielone-oczy.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Moment, kiedy razem zaprzeczają, że nie są parą przebił wszystko! Podoba mi się, że łączysz taki dowcip z dramatem, który tutaj się rozgrywa. Życzę weny i czekam na kolejny.
    Pozdrawiam,
    Kinga.

    http://wszystko-ma-swoj-poczatek-i-koniec.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział bardzo fajny, troszkę dużo tego... oczami Lilith, oczami Iana xD
    Ian wyszedł troszkę tutaj na niezrównoważonego, ale i tak go kocham xD Mam do niego słabość xP
    Dużo opisów, bardzo na plus!
    końcówka bardzo...dramatyczna, jestem ciekawa czy ta Rubi coś jej zrobi... hmmm
    Wenyyyy ;* <3

    OdpowiedzUsuń
  4. O ja świetne ♥♥♥ I ten gif. Och stare, dobre pamiętniki. Brakuje mi ich. Nie mogę doczekać się już next. Dodawaj szybciutko.
    Pozdrawiam i ściskam
    Aqua :p

    OdpowiedzUsuń
  5. Fajnie się czyta :) Kiedy NR? :) Pozdrawiam i zapraszam do siebie ;>

    OdpowiedzUsuń
  6. Wybacz, że ostatnio mnie nie było. Widzę, że masz nawet szablon :) Jednak jeśli chciałabyś swój własny, osobisty i t d, to z miłą chęcią go zrobię. Odnośnie rozdziału, EPICKI! Sama zniknęłam z powodu komputera i problemów z nim ;c Pozdrawiam jeszcze raz i życzę weny
    xx

    OdpowiedzUsuń
  7. Napiszę tutaj. Onośnie szablonu, wpadnij na moją nowo założoną szablonarnię, jednak nie musisz czytać tekstu, bo nie ma nawet pierwszej notki, to tkst roboczy i możesz napisać w komentarzu całe zamówienie. Pojawi się cały szablon w 1 notce xx
    monsters-graphic.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Łoooo....
    na początki -MASZ ŚWIETNY SZABLON [zazdro]
    potem - rozdział bardzo mi się spodobał,strasnzie dużo jest tu opisów,a to lubię najbardziej.masz u mnie wielkiego plusa. :3 Ogólnie akcja tak ciekawie się rozkręca.Jestem tak cholernie ciekawa co Ty wymyślisz na zakończenie opowiadania.No no.
    na koniec- uwielbiam ten gif,to chyba drugi sezon prawda? :]

    Zapraszam serdecznie na 11 rozdział z życia Sary.
    Pozdrawiam gorąco,Wigi <3
    http://themoordeath.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Rozdział bardzo fajny bez dwóch zdań.
    Jest bardzo dużo opisów, lubię jej i zawsze z chęcią je czytam.
    Ian taki trochę niezrównoważony, ale mimo wszystko podbija moje serce, Lilith też polubiłam. :)
    Jestem ciekawa co będzie dalej, końcówka świetna.
    Czekam na nn i życzę Ci weny.
    _______

    Zapraszam serdecznie do siebie na nowy rozdział.

    nie-jestem-nia.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  10. I dobrze że nic nie zmieniłaś bo jest dobrze tak jak jest :D
    Co ja mówię ? jest fantastycznie !
    Boże rzadkością jest czytać blog który tak bardzo wciąga :D
    Jestem ciekawa dalszych losów i tego co wymyślił Ian :D
    Pozdrawiam ^^

    Wpadnij : http://coraciemnosci.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. Hej! Nominowałam Cię do Liebster Award! Informacje znajdziesz w zakładce o tej samej nazwie na moim blogu!
    Pozdrawiam,
    Kinga.

    http://wszystko-ma-swoj-poczatek-i-koniec.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. Fajnie, że podzieliłaś wszystko, oczami Iana, oczami Lilith, muszę przyznać, że dziewczyna ma ciekawe imię, takie niebezpieczne nawet :D
    Ogólnie podoba mi si,ę twój styl pisania, dużo opisów a nie tylko lecisz dialogami i tak naprawdę nie wiadomo jak to wszystko wygląda. :)
    Pozdrawiam!
    kochajac-potwora.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  13. Opisy *.*
    Wprost mnie powaliły xD. Opisujesz wszystko bardzoe szczegółowo i można wszystko sobie wypbrazić :). Bardzo przyjemnie się czyta Twoje rozdziały!
    Lan <3 jest troszke sceptyczny. Lilian jest w porządku.
    Pozdrawiam!
    Amy ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. Swietnie sie czyta, najlepszy moment to kiedy oboje wykrzykuja ze nie sa para, wiecej takich ;3 Ian mi sie podoba *o*

    Pozdrawiam i zapraszam do mnie: bolokulu.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń